Polski Fundusz Wydawniczy powstał z inicjatywy i w wyniku wieloletnich wysiłków grupy przedstawicieli emigracji żołnierskiej. Zarejestrowany w 1978 roku jako organizacja charytatywna, rozpoczął swą działalność nie od wydawania książek, choć to było jego podstawowym celem, lecz od żmudnych zabiegów mających na celu zgromadzenie niezbędnych funduszy, które pozwoliłyby stworzyć w miarę stabilne podstawy ekonomiczne nowo powstałej oficyny. Oficyny nietypowej, opartej bowiem nie na solidnej bazie materialnej, lecz na entuzjazmie i determinacji garstki zapaleńców przekonanych o tym, że słowo polskie na obczyźnie ma doniosłą rolę do spełnienia.
Tadeusz Nowakowski, charakteryzując przed laty sytuację polskiego pisarza i jego dzieła w warunkach emigracyjnych, pisał z przepełnionym goryczą sarkazmem:
Głazy Syzyfa, beczki Danaid to dziecinne igraszki w porównaniu z udręką nieprzeczuwaną przez grecką mitologię: próbą wydania polskiej książki na obczyźnie. Dante z miejsca dopisałby canto o tym nowym kręgu piekieł, gdyby mu udostępnić odpowiednią dokumentację (...) Norwid nie skąpił gorzkich słów współczesnym: ‘Kraj! – gdzie każdy czyn za wcześnie wschodzi, ale książka każda... za późno!’ Na pojałtańskim pielgrzymstwie ani czyn nie wschodzi za wcześnie, ani książka nie wyrywa się z Konopi. Gdybyż to stosunek do słowa drukowanego był u nas wrogi, gdyby książki zakazywano lub palono – pół biedy, ale on jest obojętny.
Pierwszą książkę Fundusz opublikował w 1981 roku, a więc w trzy lata po oficjalnym rozpoczęciu swej działalności. Przez długi okres czasu jego nakładem ukazywała się jedna lub dwie pozycje rocznie. Na więcej nie starczało środków. Gromadzono je skrzętnie i wytrwale organizując różnorodne przedsięwzięcia kulturalne: wieczory literacko-muzyczne, kiermasze taniej książki, aukcje, rozpisując przedpłaty oraz apelując do środowiska o wsparcie finansowe.
Zgodnie z maksymą, że wiara czyni cuda, o losach Funduszu, obok pełnej poświęcenia, efektywnej pracy jego założycieli i ich następców zadecydowało kilka faktów niezwykłych. Wśród jego członków i serdecznych przyjaciół znaleźli się ludzie wielkiego serca i wyobraźni, których zapisy testamentowe stworzyły możliwość realizacji z każdym rokiem coraz bardziej ambitnych planów wydawniczych. Szczodrość i mądrość naszych sponsorów sprawiły, że – po kilkunastu latach od chwili powstania Funduszu – to, co początkowo wydawało się niemożliwe, okazało się w pełni realne; że podjęty przed trzydziestoma laty przez przedstawicieli emigracji wojennej wysiłek mógł być z pożytkiem dla kultury polskiej kontynuowany w latach późniejszych.
|
Wspaniałomyślność naszych największych darczyńców: Ryszarda Zdzisława Kenny-Krajewskiego i Adama Tomaszewskiego, a także Henryka Słabego, Ireny Ungar i Stanisława Jabłońskiego, była w dużej mierze odpowiedzią na konkretną działalność Funduszu i jej efekty, na które składa się dziś blisko sto książek, a także niezliczona liczba publikacji prasowych, audycji radiowych i telewizyjnych, spotkań artystyczno-literackich, kiermaszów i wystaw. Bez tych widocznych przejawów kompetencji, ofiarności i bezinteresowności pracujących w Funduszu osób, wspomnianych zapisów z pewnością by nie było. Można więc powiedzieć, że Fundusz swą wytrwałą pracą i jej widocznymi efektami wygenerował możliwości, o które zabiegał w licznych apelach, odezwach i listach kierowanych do swych potencjalnych sojuszników.
Po 1989 roku, gdy możliwa stała się współpraca z krajowymi ośrodkami naukowymi i wydawniczymi, znaleźliśmy wielu przyjaciół w Polsce: w Toruniu, Rzeszowie, Lublinie, Krakowie, Poznaniu i Katowicach. Reprezentujący Polski Fundusz Wydawniczy autorzy nawiązali szczególnie bliską współpracę z lubelskimi periodykami: „Akcentem” i „Kresami” oraz rzeszowską „Frazą”, których redakcje poświęcają wiele uwagi polskiej literaturze na obczyźnie.
Wiele pozycji Funduszu ukazuje się w koedycji z wydawnictwami w Polsce. W ten sposób realizując pragnienia pisarzy starszej generacji, których restrykcyjna polityka władz komunistycznych skazała na kulturową banicję, udostępniamy ich dzieła czytelnikowi krajowemu, nie zaniedbując równocześnie współpracy z polskim czytelnikiem na obczyźnie. |